.

Obserwatorzy

piątek, 28 października 2011

Jak to się zaczęło

Kasia z "FILCAKI I SPÓŁKA " prosiła,żeby napisać skąd u nas takie zamiłowanie do rękodzieła,obiecałam ,więc i takiego posta piszę.
Właściwie to rękodzieło było zawsze w moim życiu,bo nie można inaczej kiedy mama pięknie szyła(nawet miary nie musiała brać-takie miała oko)jedna Babcia cudnie haftowała serwety i obrusy,prababcia -oj czego Ona nie potrafiła robić-haftowała ,dziergała na szydełku ,drutach,nawet frywolitki robiła i wiele innych,moje ciocie ze strony mamy też cudnie tworzą,nawet tata będąc dzieckiem pięknie obrazki wyszywał,tak więc od dziecka obracałam się w tym cudownie twórczym świecie i zawsze coś próbowałam robić.

Wiele lat później założyłam swojego pierwszego bloga,ale potem po pewnym zdarzeniu go zlikwidowałam,dopiero niedawno moja kochana twórcza siostra Betinka  namówiła mnie na prowadzenie nowego,a jak się wykręcałam sianem to sama mi go stworzyła(za co ma moje dozgonną wdzięczność) i tak mi się spodobało,że już nie wyobrażam sobie mojej codzienności bez Was kochane,a tutaj moje pierwsze jeszcze nieporadne frywolitki z początków nauki tej sztuki.Pozdrawiam Was wszystkie,całuję mocno i spokojnej nocki życzę,a ja sama zmykam do pracy.



12 komentarzy:

w związku z nitką pisze...

No to piękną tradycję masz w Rodzinie. A u mnie klapa. Tylko Babcia na szydełku serwetki robiła i jedna Ciocia haftowała atłaskiem. Ale widać to wystarczyło, żeby polubić robótkowanie :)

rhodiana pisze...

U mnie też tradycje rękodzielnicze... bo my nie lubimy się nudzić ;p

M(aniek) pisze...

widze że kasia przekonała wiele osób :D dobrze że jesteś :) a frywolki cudne! marzy misie jakiś komplecik ale nie moge się zebrac w sobie żeby spróbować robić.
gratuluje samozaparcia :)

Katarina79 pisze...

Jak dla mnie te pierwsze frywolitki są wspaniałe :)Fajnie mieć taką tradycję w rodzinie,bo wtedy jest łatwiej.Można się spytać jak coś się robi.Ja niestety nie mam nikogo takiego w najbliższej rodzinie :(

Aga pisze...

super historia :)

Joanna Wiśniewska pisze...

Nawet nie umiem powtórzyć nazwy tego co stworzyłaś ;) są śliczne :) nie wiedziałam, że jesteście siostrami z Betniką :) ja też mam siostrę i uważam, że posiadanie siostry jest największym szczęściem :)

kasia pisze...

Kasiu fajna opowieść i fajna rodzina z tradycjami,no ale ,ze Betinka to Twoja siostra??????????Super!!!!!!!!!

Betinka :) pisze...

Hi Hi Hi !!! ;) Zapomniałaś wspomnieć o Pani Marii Błotko - Kiszce ... a mieć codzienną styczność z taką artystką (pamiętasz Kasiu zajęcia plastyczne w Klubiku w Starej Szkole?) - to już zupełnie musiało nam się pozytywnie na psychice odbić ! Na żyzną ziemię ziarno padło :D

P.S. Skoro już siostra moja najstarsza zdradziła Wam nasze pokrewieństwo, dodam tylko że mamy jeszcze jedną super siostrę - Anię :) Ania nie ma fioła na punkcie rękodzieła, ale też lubi czasem potworzyć, a do tego świetnie pisze :) Uwielbiam jej boga :)

Kocham Was siostrzyczki :*

Aninkowo pisze...

Kasiu, pięknie napisałaś. Myślę, że tak często bywa, że jeśli ktoś ma talent to go dziedziczy :) Mój dziadek pięknie malował zwłaszcza konie, grał na skrzypcach. Myślę, że od niego dostałyśmy z siostrą odrobinę zdolności plastycznych, muzycznych. Szycie natomiast przeszło od moich rodziców. Oboje szyli różne rzeczy kiedyś, zwłaszcza tata.
Kasiu robisz piękne rzeczy, dobrze że jesteś, tworzysz i zaglądasz do innych z miłym słowem. Dziękuję ;)

Natajka pisze...

czyli ten talent to u Was rodzinny:D

Boei pisze...

Ciekawa historia i piękne prace:)

bozenas pisze...

Kasiu cóż za artystyczna rodzina,aż do pozazdroszczenia:)))Moja starsza częśc rodziny niestety nie działała twórczo:)))To teraz jeszcze proszę o namiar na bloga Ani:))))pozdrawiam