Bardzo dawno temu (czyli jakieś 10 lat) w moje ręce wpadła wydmuszka ze strusiego jaja,została włożona do szafki z myślą ,że kiedyś obrobię ją frywolitką i pewnie tak by się stało gdybym przypadkiem nie trafiła w internetowe progi
Pani Sylwii ,a potem na dodatek syn włączył odcinek "Jak to jest zrobione" i akurat pokazywali jak tworzy się szkatułki z wydmuszek,więc obrabianie koronką odeszło w sina dal ,a ja powoli dojrzewałam do zrobienia szkatułki.Jakiś rok temu zmobilizowałam się i nawet tą wydmuszkę przecięłam,dwa miesiące temu dorobiłam nóżki ,miesiąc temu pomalowałam i wreszcie wczoraj wykończyłam na gotowo.
Wiem ,że ma wiele niedociągnięć,wiem że nie jest idealna,wiem co zrobiłam źle,ale i tak mi się podoba,tym bardziej ,że jest moja własna i nikomu jej nie oddam,bo długo o niej marzyłam i w końcu marzenie się spełniło,a przy okazji ja nauczyłam się czegoś nowego.
Zmykam dalej pracować ,przecież nie mogę pozwolić abyście się ze mną nudzili,buziaki
Kasia :)